1 grudnia to czas kojarzący się z przedświąteczną gorączką zakupów, w tym roku branża transportowa została również rozgrzana do czerwoności. Powodem takiej sytuacji jest duża podwyżka opłat drogowych w Niemczech. Jak twierdzi spora część przedstawicieli branży podniesienie cen o prawie 100 proc. może być gwoździem do trumny. Tym bardziej, że za naszymi zachodnimi sąsiadami pójdą inni.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że już od początku bieżącego roku przewoźnicy jeżdżący po niemieckich drogach federalnych mają do czynienia z podniesionymi stawkami myta. Niestety to nie koniec podwyżek. Kilka dni temu nasi zachodni sąsiedzi wprowadzili kolejną, podwyżkę. Na wzrost opłat składają się zwiększenie stawek myta oraz wprowadzenie dodatkowych opłat za emisję CO2 (200 euro za tonę).
Podwyżka to efekt unijnej dyrektywy, decydującej o wprowadzeniu opłat za korzystanie z dróg w zależności od stopnia emisji CO2. Ma ona na celu zwiększenie presji dotyczącej szybszego rozwoju elektrycznej floty pojazdów transportowych. Warto nadmienić, że zadaniem wszystkich krajów członkowskich jest wdrożenie takiego systemu najpóźniej do 25 marca 2024 roku.
Tak stanowi Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/362 z dnia 24 lutego 2022 r. w sprawie zmiany dyrektyw 1999/62/WE, 1999/37/WE i (UE) 2019/520 w odniesieniu do pobierania opłat za użytkowanie niektórych typów infrastruktury przez pojazdy.
Wpływy z opłat mają zasilić budżet przeznaczony na rozwój infrastruktury drogowej i kolejowej. Finansowanie planów modernizacyjnych dróg oraz trakcji będzie więc realizowane z kieszeni przewoźników nie tylko niemieckich, ale wszystkich decydujących się na organizację tranzytów czy transportów międzynarodowych.
Wysokość opłaty jest wypadkową kilku czynników. Pierwszy to dmc. I tak dla zespołów pojazdów o dmc maksymalnej wynoszącej 40 ton nowa stawka myta może wynieść nawet 51,6 eurocenta za kilometr. Drugim jest klasyfikacja Euro. Tutaj wysokość stawki zostanie uzależniona od klasy emisji.
Opłata jest obowiązkowa za przejazd niemieckimi drogami federalnymi. Dlatego też, wszystkie ciężarówki powyżej 7,5 tony podlegają specjalnej 5 stopniowej klasyfikacji. Pierwsza oznacza najwyższe myto, piąta najniższe. Jak to będzie wyglądać w rzeczywistości? Za 1 kilometr przejechany 5 osiową ciężarówką o normie Euro 6 przewoźnik płaci obecnie 19 centów. Od grudnia stawka wzrośnie do 35 centów.
Znamy całą sytuację. Jak na wspominany wzrost opłat zareaguje branża? Odpowiedź wydaje się prosta. Branża logistyczna i firmy produkcyjne nie będą w stanie samodzielnie unieść całości kosztów opłat drogowych. Dlatego też zostaną przerzucone na końcowego odbiorcę, czyli konsumenta. To z kolei oznacza dalszy wzrost cen towarów i usług – a tym samym stanowi dodatkowy czynnik proinflacyjny.
To jednak nie koniec. Wzrost stawek myta jest przedstawiany jako rozwiązanie promujące bardziej przyjazny dla środowiska transport. W praktyce takie rozwiązanie go ograniczy.